niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 3

Wraz z Jade obudziłyśmy się około 7:15. Ja od razu wstałam i poszłam do łazienki się uszykować, lecz z Jade nie było tak łatwo. Założyłam to, włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół do kuchni w celu zrobienia jakiegoś śniadania. Postawiłam na płatki z mlekiem i do tego jakąś herbatę. Kiedy ja skończyłam jeść swoją porcję Jade jeszcze nie zeszła na dół. Co za dużo to niezdrowo pomyślałam i poszłam w kierunku sypialni.
-Jade! Wstawaj natychmiast jest prawie 8:00, a ty jeszcze leżysz w łóżku!-Krzyknęłam, a dziewczyna od razu otworzyła oczy.
-Co, która jest godzina?!
-No 8:00, a sama wiesz, że na 9:00 musimy być w szkole, więc w tej chwili wstawaj i się szykuj daję ci 20 minut.
-No dobra, dobra zdrzemnęłam się tylko na chwilkę. Już wstaję nie marudź!-Krzyczała do mnie, a ja już wyszłam z pokoju kierując się z powrotem do kuchni. Nie powiem, bo byłam trochę zła na Jade, bo nie mam zamiaru się spóźnić bynajmniej pierwszego dnia. Stresowałam się bardzo i mam nadzieję, że dziś w szkole nie będzie żadnej niespodzianki. W kuchni włączyłam radio i słuchałam go popijając herbatę. Jak zwykle mówili o rozpoczęciu roku i takie tam bzdety. Puścili właśnie Ellie Goulding - Burn muszę przyznać, że ta piosenka jest jedną z moich ulubionych. Zaczęłam sobie ją podśpiewywać, a do kuchni weszła panna Jade z grymasem na twarzy.
-No Jade zjedz śniadanie i wypij herbatę bo zaraz wychodzimy.
-Okey. -Powiedziała i usiadła ze skwaszoną miną.
-Co jest? Coś się stało?
-Nie po prostu jakoś nie mam ochoty na pójście dzisiaj do szkoły tym bardziej, że te wakacje naprawdę spędziłam bardzo fajnie.
-Oj to co dobre zawsze szybko się kończy. Myśl pozytywnie.
-Próbuję, ale dobra koniec tego tematu chyba musimy się już zbierać.
-No przydałoby się. -Powiedziałam trochę niechętnie i wyszłyśmy z domu po czym zamknęłam drzwi. Skierowałyśmy się na przystanek autobusowy, ponieważ na pieszo na pewno byśmy już nie zdążyły. Nie czekałyśmy długo na nasz autobus, bo zjawił się po jakiś 5 minutach. Wsiadłyśmy do niego, ale od razu pożałowałyśmy. Było w nim tyle ludzi, że praktycznie wszyscy się o siebie obijali. No ale czego innego mogłyśmy się spodziewać tym bardziej że to rozpoczęcie roku. Na szczęście na miejscu byłyśmy po 10 minutach, które dłużyły się niemiłosiernie, ale w końcu mogłyśmy odetchnąć. Do szkoły musiałyśmy dojść tylko malutki kawałek. Znajdowałyśmy się już przed wejściem do niej i musiałam stwierdzić, że szkoła wyglądała bardzo nowocześnie i chociaż byłam tu już wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Weszłyśmy z Jade do środka i skierowałyśmy się w stronę spisu klas, aby odnaleźć naszą klasę. Nie musiałyśmy szukać długo znalazłyśmy siebie już po krótkiej chwili. Wystarczyło już tylko poszukać klasy. Trochę nam to zeszło, ale klasę 307 znalazłyśmy na drugim piętrze. Weszłyśmy, a przy biurku siedziała nasza wychowawczyni witając nas miłym uśmiechem.
-Witam was dziewczyny usiądźcie poczekajmy jeszcze na resztę.
-Dzień dobry. -Powiedziałyśmy chórem i zajęłyśmy miejsce w trzeciej ławce rzędu pod ścianą. Przed nami siedziała dwójka chłopaków, a za nami dziewczyna, która wydawała się być miła. Jak na razie nie było tak źle bynajmniej tak mi się wydaje. Chłopacy przed nami się odwrócili w naszą stronę i uśmiechnęli.
-Hej jestem Louis. -Powiedział jeden z nich.
-A ja Niall. -Powiedział blondyn, który chyba jest Irlandczykiem sądząc po jego akcencie.
-Cześć jestem Jade.
-Hej jestem Lucy i miło nam was poznać.-Uśmiechnęłam się sympatycznie.
-Co boicie się przed pierwszym dniem w szkole? -Zapytał Louis.
-A co aż tak to widać?-Zapytała przerażona Jade na co wszyscy odpowiedzieliśmy śmiechem.
-No trochę. -Odpowiedział jej na co ona jeszcze bardziej się zdenerwowała.
-Nie masz czego większość z nich już znam razem z Niallem chociaż...
-Chociaż co? -Zapytała Jade z przerażona miną wymalowaną na twarzy.
-No chociaż niektórym z nich najlepiej się nie sprzeciwiać, ale da się dogadać.-Powiedział Niall.
-Czyli chyba nie jest tak źle. -Powiedziałam, a chłopacy mi przytaknęli. -Widzisz Jade będzie dobrze.
-Oby było. -Powiedziała i uśmiechnęła się. Louis i Niall odwrócili się. Do klasy weszło jeszcze kilka osób, a ja jednego chłopaka kojarzyłam niestety nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Witam was wszystkich w waszej nowej szkole. Nazywam się Margaret Johnson. Zdaję sobie sprawę, że będzie to dla was ciężkie, aby przyzwyczaić się do nowych zwyczajów. Więc jestem tutaj, aby wam pomóc. Możecie się do mnie zwrócić z każdym problemem, a ja wam pomogę. Zapomniałabym powiedzieć jeszcze, że jestem nauczycielką muzyki. Więc można uznać, że jesteście w klasie muzycznej, a dobraliśmy klasę tak zważając na wasze osiągnięcia. Nie chcę was pierwszego dnia o wszystkim zanudzać więc teraz przejdę do rzeczy. Sprawdzę teraz listę obecności, a następnie rozdam wam plany zajęć i kluczyki do szafek. Dzisiaj zapewne książki nie będą wam potrzebne, jak to jest pierwszego dnia, ale przydałby się wam mały notesik w razie potrzeby. -Opowiedziała nauczycielka po czym tak jak mówiła zaczęła sprawdzać obecność. Spojrzałam na Jade i widać było, że już na szczęście się uspokoiła.
-I co chyba nie jest, aż tak źle jak myślałaś.
-Nie. Jest wręcz przeciwnie podoba mi się tutaj. -Powiedziała uradowana Jade z czego bardzo się ucieszyłam. Wiedziałam, że będzie zestresowana zresztą ja też się bałam, lecz na szczęście wszystko jest dobrze. Chyba dobrze... Ciągle zastanawiam się czy powiedzieć matce wszystko o ojcu, ale on jest nieobliczalny i martwię się, że może on zrobić coś mnie i mamie. W przemyśleniach przeszkodziła mi nauczycielka wyczytująca moje imię.
-Karen Lucille Hale?
-Jestem.
-Czy twoja mama ma na imię Amanda?-Zapytała z uśmiechem na twarzy, a mnie to szczerze bardzo zaskoczyło.
-Tak, a zna ją pani?
-Pewnie jest moją dobrą znajomą pracuje z moim mężem w firmie i dość często przychodzi do nas na kawę. Jest naprawdę przemiłą osobą.
-Aa... to nie wiedziałam.-Powiedziałam i nauczycielka uśmiechnęła się do mnie po czym kontynuowała sprawdzanie obecności. Szczerze nawet nie wiedziałam, że mama ma znajomą nauczycielkę, no ale skąd mogłam to wiedzieć jak nie miałam znakomitych relacji z matką. No, ale na szczęście wszystko się zmieniło. Nauczycielka teraz wywołała nazwisko Harry Styles i odezwał się chłopak, który mi właśnie kogoś przypominał. Teraz dobrze wiem kogo z Harry'm przyjaźniłam się od dziecka, ale później się coś między nami popsuło i to o nim rozmawiałyśmy wczoraj z Jade przy oglądaniu zdjęć. Chwilę później nauczycielka skończyła i przeszła do rozdawania planów lekcji i kluczyków do szafek.
-Chciałam jeszcze wam przypomnieć, że lekcje nie macie wszyscy razem tylko zostaliście przydzieleni do różnych grup na danym przedmiocie. Razem będziecie się widzieć tylko na muzyce. Życzę wam powodzenia i mam nadzieję, że się odnajdziecie w szkole.-Powiedziała nauczycielka po czym wszyscy zaczęli wychodzić z klasy. Zamierzałam teraz skierować się w stronę szafki by schować w niej torbę, a to znaczyło rozdzielenie się z Jade.
-No to teraz musimy się rozdzielić i spotkamy się dopiero na angielskim. -Powiedziała Jade.
-Na to wygląda. -Powiedziałam i przytuliłam moją przyjaciółkę po czym poszłam w swoją stronę. Miałam szafkę z numerem 135 i znalazłam ją już po chwili i jak się okazało znjdowała się ona tuż przy szafce Louis'a.
-Co masz teraz?-Zapytał chłopak.
-Historię jak dobrze pamiętam.
-To spoko mam już z kim usiąść.
-A czy ja powiedziałam, że siedzę sama?
-A siedzisz z kimś?
-No nie.
-Widzisz.-Zaśmiał się i poszedł w stronę sali. Wyjęłam jeszcze niepotrzebne rzeczy, które schowałam do szafki i ruszyłam w kierunku sali numer 206 i tak jak powiedział Louis usiadłam z nim.
-Dlaczego akurat chcesz siedzieć ze mną?
-No, a niby z kim mam siedzieć? Pozostało mi tylko siedzieć samemu, ale historia to moja słaba strona.-Wtedy dopiero zauważyłam, że z naszej klasy praktycznie nie ma nikogo normalnego. Cóż była tylko królowa Selena i jakiś kujon licząc naszą klasę.
-Wiesz mogłeś wybrać jeszcze pomiędzy Seleną, a Matt'em.
-Przestań Matt to niezły świr, a Selena to...-Zaczął mówić, ale nie skończył.
-A Selena to co?
-No wiesz od razu widać, że uważa się za nie wiadomo co, poza tym jest dziewczyną mojego przyjaciela Harry'ego, a ja ewidentnie jestem przeciwko temu związku.
-A rozumiem.-Powiedziałam nieźle zdziwiona. Harry jest z Seleną, a to mi dopiero nowina, na sam widok jego widać, że się zmienił, ale nie sądziłam, że aż tak. Mogę się założyć, że mnie nawet nie pamięta. Moje przemyślenia przerwała nauczycielka, która weszła do klasy. Przywitała się i zaczęła omawiać wszystko co będziemy robić przez cały rok. Przyznam, że wydaje się być sympatyczna więc pewnie nie będzie, aż tak źle, poza tym lubię historię i nie powinnam mieć żadnych większych problemów. Lekcja minęła mi bardzo szybko i nawet nie zauważyłam kiedy się skończyła. Z klasy wyszłam razem z Lou i skierowaliśmy się w stronę swoich szafek. Kiedy już doszliśmy zauważyłam, że przy mojej szafce czeka Jade, która była tam z jedną z przyjaciółek Seleny. No wtedy to naprawdę dostałam szoku. Co jak co, ale tego bym się nie spodziewała.
-Hej Lucy poznaj Perrie.
-Hej Perrie.-Powiedziałam po czym podałam rękę dziewczynie.
-Hej Lucy.-Dziewczyna odwzajemniła mój gest i uśmiechnęła się. Muszę przyznać, że nie wydawała się być taka zła.
-Miałam teraz biologię z Perrie i się poznałyśmy. Jest naprawdę miła.-Powiedziała Jade z wielkim bananem na twarzy. Widać było, że chyba się polubiły. Po chwili podeszła do nas Selena z tą dziewczyną w kręconych włosach jak dobrze pamiętam Danielle i chyba mogłam się tego spodziewać.
-Cześć jestem Selena, a to jest Danielle, a ty pewnie jesteś Lucy.
-Cześć.-Powiedziała ta druga i uśmiechnęła się do mnie.
-Hej tak jestem Lucy.-Szczerze nie wiedziałam co mam teraz zrobić czułam się jak pomiędzy młotem, a kowadłem. Spojrzałam na Louis'a, który stał przy swojej szafce i widocznie bawiła go ta cała sytuacja.
-O kogo ja tu widzę. Louis.-Powiedziała Selena i spojrzała się w jego stronę.
-Witam księżniczko.-Powiedział chłopak w jej stronę co przekomicznie wyglądało. Od razu było widać, że się nie lubią.
-Już przestań zajmij się lepiej swoim życiem.
-Ale przecież wiesz, że ja się martwię bardziej o innych.-Powiedział Louis co ewidentnie wkurzyło dziewczynę.-Nie jestem egoistą jak ty.
-Wal się Tomlinson!-Krzyknęła Selena, a wtedy akurat podbiegł Harry.
-Hej hej co się tutaj dzieje? Znowu się kłócicie. Możecie w końcu przestać.-Powiedział ewidentnie zirytowany.
-Oj Harry ja przyszłam tylko się zapoznać z koleżanką z klasy, a on jak zwykle wtrąca się w nieswoje sprawy.-Powiedziała Selena udając niewiniątko. Jak dla mnie cała ta sytuacja była przekomiczna.
-Ty weź już nie zgrywaj świętej to ty zaczęłaś.-Powiedział Louis wskazując w stronę dziewczyny.
-Już przestańcie zachowywać się jak dzieciaki! Okey?
-Dobra jak dla mnie to ona może nie istnieć.
-No jak dla mnie ty też!-Krzyknęła Selena w stronę Tomlinsona. Na moment wszyscy ucichli, a Louis poszedł w swoją stronę ewidentnie zazdrosny o jego przyjaciela. Wtedy Harry podszedł do mnie chyba w celu przywitania. "Ciekawe czy mnie pamięta" te słowa ciągle powtarzałam sobie w głowie.
-Hej jestem Harry, a ty pewnie...
-Lucy. Jestem Lucy miło mi.-Powiedziałam na jednym wdechu.
-Mnie również.-Powiedział Harry, a później dziwnie mi się przyglądał.-Przypominasz mi kogoś, ale nie mogę sobie przypomnieć kogo.
-Pewnie mnie z kimś pomyliłeś.
-No najwyraźniej tak.-Powiedział po czym odwrócił się do Seleny i ją przytulił, po czym odeszli od nas.
-No dziewczyny ja już muszę się zbierać na lekcję.-Powiedziałam
-A co teraz masz?-Zapytała się Perrie.
-Już sprawdzam...-Po czym przeglądałam plan lekcji.-Teraz mam Geografię.
-O to dobrze się składa ja również mam Geografię.-Powiedziała Danielle.-Muszę tylko iść po rzeczy do szafki poczekasz na mnie?
-No okey mogę poczekać za Tobą.
-O to super!-Powiedziała i skierowała się w kierunku swojej szafki.
-Dobra Lucy ja już będę się zbierała Perrie pewnie też. To do zobaczeniu na przerwie.
-Dobra Pa.-Powiedziałam i czekałam za Danielle. Muszę przyznać, że ona i Perrie wydają się być miłe w odróżnieniu od swojej przyjaciółki. Może ona też nie jest taka zła? Nie no ja chyba sobie żartuję przecież sam Louis mówił, że ona uważa się za królową. Zresztą co mnie ona obchodzi.
-To co idziemy do klasy?-Z zamyślenia wyrwała mnie Danielle.
-Tak, tak pewnie chodźmy.-Powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę klasy. Muszę przyznać, że przy Danielle czuję się trochę dziwnie, bo jest ona ode mnie o dużo wyższa. Do sali weszłyśmy równo z nauczycielką z czego chyba nie była zadowolona. Usiadłam w ławce razem z Danielle. Geografia to kolejny przedmiot, który moim zdaniem nie jest taki zły, chociaż nasza obecna nauczycielka chyba nie jest zbyt miła. No, ale co mi tam nauczycieli się nie wybiera. Reszta lekcji minęła mi w miarę spokojnie trochę rozmawiałam z Danielle i naprawdę jest sympatyczną osobą. Dowiedziałam się również, że kocha taniec i ma w związku z nim plany na przyszłość. Jest dość poukładana w odróżnieniu od Seleny i dość bardzo zastanawia mnie dlaczego się właśnie z nią przyjaźni. Po skończeniu lekcji ruszyłam razem z Danielle w kierunku szafek i postanowiłam jej się trochę podpytać o jej przyjaźni z Seleną i Perrie.
-Danielle mogę cię o coś zapytać?
-Pewnie o co tylko chcesz.
-Tak z ciekawości to jak długi czas przyjaźnisz się z Seleną i Perrie?
-Tak szczerze to może z 2 lata, a czemu pytasz?
-Nie no tak po prostu z ciekawości chciałam wiedzieć, ale chyba nie masz mi tego za złe?
-Pewnie, że nie, a co do przyjaźni z Sel i Pezz to jest to trochę skomplikowana historia może opowiem ci ją kiedy indziej, bo teraz muszę iść na chemię niestety.-Powiedziała z lekkim grymasem. Widać, że ona też nie przepada za tym przedmiotem jak ja. Przede mną teraz jakże ciekawa lekcja fizyki i jest to kolejny przedmiot, który mi jakoś nie przypada do gusty. No, ale na szczęście to tylko lekcja organizacyjna. Wchodząc do klasy musiałam znaleźć jakieś wolne miejsce. Znalazłam je obok Cher, dziewczyna wydaje się być miła, ale jakoś niechętnie przebywa w towarzystwie.
-Hej jestem Lucy mogę się dosiąść?-Zapytałam.
-Jeżeli nie masz gdzie to siadaj, a tak poza tym jestem Cher.-Powiedziała z uśmiechem i tak jak myślałam była sympatyczna. Przez resztę lekcji jakoś nie rozmawiałyśmy ze sobą. Nauczyciel ciągle kazał coś notować, że nawet nie było na to czasu. Na szczęście teraz będzie przerwa obiadowa.
____________________________________________________________
Jak ja się namęczyłam z napisaniem Rozdziału 3 to wy sobie nie wyobrażacie. Miałam już napisany, ale postanowiłam go trochę zmienić, lecz przez przypadek go usunęłam (mądra ja). Na szczęście uważam, że ten, który napisałam teraz jest o niebo lepszy. No, ale od waszego gustu to wszystko zależy. Poza tym jest o wiele dłuższy niż Rozdział 1 i 2. Mam nadzieję, że się spodoba. Do zobaczenia! ;**

sobota, 10 sierpnia 2013

Krótka Informacja


Witam i od razu przepraszam, że nie było mnie tutaj tak długi czas,
lecz po zobaczeniu liczby wyświetleń obiecuję, że następny rozdział pojawi się tutaj już niedługo. Nie zanudzam was dłużej i daję słowo, że wciągu najbliższych dni możecie spodziewać się tutaj czegoś nowego.
Do zobaczenia kochani! ;**

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 2

W pewnym momencie usłyszałam dźwięk otwierającego się zamka w drzwiach więc pomyślałam, że to na pewno jest ojciec. Podnosząc się z kanapy spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 00:38 no to widzę coś długo załatwiał te swoje "sprawy".
-Spotkanie się przedłużyło?!
-Boże dziecko nie strasz mnie. Tak musiałem trochę dłużej zostać.
-Musiałeś trochę dłużej zostać no tak.
-O co ci znowu chodzi? Wszystko ci wytłumaczyłem przecież.
-No chyba nie wszystko, bo pominąłeś jeden szczegół.
-Co? Znowu zaczynasz? Dziecko idź spać bo chyba coś z tobą źle się dzieje.
-Nie ze mną wszystko w porządku, ale czy z tobą?
-Dobra skończ jestem zmęczony.
-Poczekaj najpierw mi wytłumacz dlaczego szedłeś z tą babą za rękę?
-Co?
-Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi! Widziałam jak wchodziłeś z tą kobietą do restauracji za rękę i nie wmówisz mi, że mam omamy.
-Dobrze wytłumaczę ci to.
-A więc?
-Czasami w związku przychodzi taki moment, że się nudzisz. Zrozumiesz jak dorośniesz.
-Czyli zdradzasz mamę? Nie no po prostu nie wierzę muszę jej to zaraz powiedzieć. -Powiedziałam po czym kierowałam się w stronę sypialni rodziców, lecz poczułam jak ktoś ciągnie mnie za nadgarstek.
-Auć! Co ty robisz?!
-O niczym nie mów mamie rozumiesz?
-Co chcesz ją ciągle okłamywać? Jak ty byś się czuł na jej miejscu?
-Nie obchodzi mnie to, ale im mniej wie tym lepiej rozumiesz?!
-Nie krzycz na mnie!!! Zrobię to co mi się żywnie podoba! -Krzyknęłam w jego stronę, a on walnął mi z liścia w twarz. Opadłam na podłogę, a policzek piekł mnie niesamowicie mocno. Nie miałam siły się podnieść.
-Jeżeli powiesz o wszystkim mamie nie skończy to się dla ciebie dobrze. -Powiedział po czym poszedł na górę. Dłuższą chwilę nie mogłam się podnieść bo po prostu czułam, jak wszystko mi pulsuje. Do tego nigdy nie uwierzyłabym, że mój ojciec jest taki. Nigdy go nie kochałam, ale teraz go po prostu nienawidzę. Po chwili się podniosłam i skierowałam do łazienki. Obmyłam twarz i spojrzałam w lustro, a to co zobaczyłam po prostu mnie przeraziło. Miałam cały czerwony policzek i jak ja teraz mam iść do szkoły pomyślą, że mnie biją w domu i co? W sumie tak jest. Może to był pierwszy raz, ale zawsze coś. Szybko wytarłam twarz w ręcznik i zbiegłam szybko do kuchni. Otworzyłam zamrażarkę w celu znalezienia lodu i na moje szczęście go znalazłam. Przyłożyłam go do policzka i poczułam wielką ulgę. Poszłam do pokoju ciągle przykładając sobie lód i założyłam piżamę. Położyłam się do łóżka i przez dłuższą chwilę nie mogłam zasnąć, bo czułam jak cały policzek mi pulsuje. W dodatku ciągle myślałam o tym co mi zrobił tata. Jak on śmiał w ogóle. Po dłuższych przemyśleniach w końcu zasnęłam.
Obudziłam się przed godziną dziewiątą, więc długo sobie nie pospałam. Po chwili przypomniało mi się o zajściu w nocy. Szybko podbiegłam do lustra znajdującego się w moim pokoju, aby zobaczyć jak wyglądam. Na lewym policzku miałam wielki siny plac choć nie był na tyle ciemny, żeby nie móc go zakryć makijażem. Włosy spięłam w niedbałego koka i zaczęłam się męczyć nad zakryciem wielkiego siniaka. Nie trwało to długo i po chwili postanowiłam się ubrać. Pogoda za oknem się poprawiła więc założyłam to. Zeszłam na dół do kuchni, a w niej o dziwo siedzieli moi rodzice.
-Córciu masz tutaj kanapeczki, a herbatki ci nie robiłam, bo nie miałam pojęcia, o której wstaniesz.
-Dobrze mamusiu. Dziękuję. -Powiedziałam po czym pocałowałam mamę w policzek. Ojciec ciągle przyglądał się nam i widać było, że jest zdziwiony tym jak dogaduje się z mamą.
-Dobrze to ja się będę musiał pakować. Chyba nie jesteście złe dziewczyny.
-Ależ skąd. -Powiedziała mama.
-Pakował? Dokąd?
-Oj przepraszam pewnie zapomniałem cię poinformować, że wyjeżdżam na tydzień w celach biznesowych. Niestety taka praca.
-Dobra to nie zapomnij pozdrowić swojej towarzyszki i miłej drogi wam życzę. -Powiedziałam sarkastycznie w stronę ojca, który miał zdezorientowaną minę. -A i weź strój kąpielowy pewnie się przyda na wakacje.
-Co na jakie wakacje o co ci do cholery chodzi dziecko?
-Ty już dobrze wiesz.
-Zrozum, że taką mam pracę i nie mogę ciągle przebywać z wami. Przykro mi.
-Przecież ty nigdy nie spędzasz z nami czasu.
-Lucy powinnaś zrozumieć ojca jemu też nie jest lekko.
-Ha gdybyś ty wszystko wiedziała mamo. -Powiedziałam i wyszłam z kubkiem herbaty w stronę mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i włączyłam laptopa. Przeglądałam twitter'a i instagram'a. Nie znalazłam nic ciekawego. Większość moich znajomych dodawała zdjęcia z wakacji wspominając jak było cudownie i, że nie chcą wracać do szkoły. Postanowiłam coś dodać na instagrama, bo dawno nie dzieliłam się zdjęciami. Dodałam zdjęcie które zrobiła mi moja kuzynka Ashley.


Podpisałam je: #Żegnajcie#Wakacje#Witaj#Szkoło
Po czym wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na biurko. W pewnym  momencie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju i nie był to nikt inny ja mój ojciec.
-Puka się zanim wejdziesz!
-Nie obchodzi mnie to! Lepiej wytłumacz mi to co było przy śniadaniu.
-Nie wiem o czym do mnie mówisz. Powiedziałam tylko prawdę.
-Mówiłem ci coś wczoraj na ten temat i wiesz jak to się dla ciebie skończy.
-Nie i wyjdź stąd!
-Z miłą chęcią. Cieszę się bardzo, że nie będę ciebie widział przesz najbliższe kilka tygodni.
-No ty nawet sobie nie wyobrażasz jak ja się cieszę, a teraz wyjdź!
-Wychodzę! Żegnam! -Co za idiota. Inaczej go nazwać po prostu nie umiem. Bardzo się cieszę, że wyjeżdża i mógłby już nigdy nie wracać. Na pewno bym się ucieszyła. Resztę dnia spędziłam sama przed telewizorem oglądając jakieś denne programy. W końcu wpadłam na pomysł, że zadzwonię do Jade, aby przyszła do mnie na nockę.
-Tak?
-O hej Jade! Wpadłam na pewien pomysł.
-Hej dobra słucham cie.
-Może byś wpadła do mnie na noc, a jutro razem pójdziemy do szkoły.
-W sumie brzmi bardzo dobrze, ale mogłabym wpaść do Ciebie dopiero około 18:00. Pasuję?
-Pewnie czekam!
-Oki. To do zobaczenia!
-No Pa!
Pomyślałam, ze przydałoby się pójść na jakieś zakupy bo trochę w lodówce pusto, a poza tym razem z Jade zrobimy sobie wyżerkę. Wybrałam się do Tesco, bo jest najbliżej mojego domu. Wzięłam wszystko co najpotrzebniejsze i wróciłam do domu. Zadzwoniłam tylko do mamy by ją o tym poinformować, ale ona nie miała nic przeciwko. Jade zjawiła się kilka minut po 18. Zaczęłyśmy rozmawiać i wspominać stare czasy.
-Jade, a co do wspominania starych czasów to może obejrzymy moje albumy ze zdjęciami.
-Nie no ja jestem oczywiście za.
Wyciągnęłam wielkie pudło spod łóżka, a w nim znajdowały się moje wszystkie zdjęcia. Oglądałyśmy je śmiejąc się prawie z wszystkich.
-Lucy, a co to twoja pierwsza miłość? Haha...
-Coś ty to mój stary przyjaciel Harry przyjaźniliśmy się jakoś w czasie kiedy ty jeszcze tutaj nie mieszkałaś.
-Coś ty i nigdy mi o nim nie wspomniałaś.
-Wiesz tak jakoś nie było okazji. -Powiedziałam po czym zaczęłam pokazywać inne zdjęcia Jade. Tak naprawdę nie chciałam rozmawiać o Harry'm bo sama nie wiem dlaczego przestaliśmy się przyjaźnić. Tak jakoś wyszło z dnia na dzień. Zawsze dogadywaliśmy się świetnie, ale nasz kontakt się urwał. Po prostu.
Przypomniałyśmy sobie wraz z Jade, że nie zdecydowałyśmy co  mamy założyć pierwszego dnia w szkole. Więc szybo zaczęłyśmy przymierzać ciuchy i nie dużo zeszło nam na tym czasu. Później postanowiłyśmy się położyć spać by nie zaspać pierwszego dnia.
____________________________________________________________________
 
Dodałam Rozdział II choć w ogóle nie mam pojęcia czy go ktoś przeczytał do końca. Mam taką nadzieję, że jeżeli wytrwałeś do końca wyraziłbyś swoją opinię w komentarzu. Przysięgam, że to dałoby mi więcej sił na dalsze pisanie.
Życzę miłego dnia! ;*

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 1

Dziś mam w planach wybrać się z Jade na zakupy do galerii handlowej, aby pokupować sobie nowe ciuszki. Mam nadzieję, że coś sobie znajdę bo mam z tym problem. Zawsze na zakupach jestem wybredna. Mamy się spotkać na miejscu więc czas, aby w końcu wyjść z łóżka.
Wstałam i od razu skierowałam się do kuchni w celu zrobienia sobie herbaty i czegoś do picia. O dziwo w kuchni siedziała mama jedząca śniadanie co mnie bardzo zdziwiło, że o 10:00 jeszcze tutaj jest.
-Cześć Córciu! Zrobiłam ci śniadanie i herbatę.
-Dzięki nie trzeba było. Tak w ogóle to co ty tutaj jeszcze robisz?
-Wzięłam sobie dzień wolnego, aby trochę z tobą pobyć. Może pójdziemy dzisiaj do kina czy coś?-zapytała co mnie bardzo zdziwiło.
-Dzisiaj nie mogę, bo idę z Jade na zakupy.
-No to nie mogłybyście tego jakoś przełożyć?
-Na kiedy niby? Jutro jest niedziela i nie mam zamiaru marnować sobie tego dnia, a w poniedziałek idę do szkoły jakbyś zapomniała.-Odpowiedziałam zirytowana.
-No dobrze, ale myślałam, że sobie pogawędzimy i spędzimy razem dzień.
-To trzeba było mnie chociaż uprzedzić, a poza tym w jeden dzień nie odbudujesz wszystkiego.
-Miałam nadzieję, że się ucieszysz.
-Ucieszyłabym się kilka lat temu, ale niestety przypominasz sobie o mnie kiedy jestem prawie dorosła. Nawet mnie nie znasz.
-Nie mów tak. Przecież znam cię bardzo dobrze.
-Nieprawda.-Powiedziałam. Wzięłam herbatę i poszłam do swojego pokoju się uszykować.
Nie mogłam w to uwierzyć, że dopiero teraz przypomniało jej się, że ma córkę. W wakacje nawet nie wzięła urlopu by spędzić trochę czasu ze mną. Chociaż ona w sumie chciała coś naprawić, a mój ojciec? On to nawet nie pamięta kiedy mam urodziny.
Dobra postanowiłam się w końcu ubrać i założyłam to. Lekko się pomalowałam i ułożyłam włosy. Zapakowałam wszystko do torebki i zeszłam na dół. W salonie zobaczyłam mamę siedzącą na kanapie w salonie, która przewijała kanały telewizyjne. Mimo wszystko zrobiło mi się jej przykro.
-Mamo?
-Tak?
-Przepraszam.
-Nie ma za co ja wszystko rozumiem.-Powiedziała i uśmiechnęła się.
-Tak wiem, ale chciałaś dobrze, a ja to olałam.
-Oj córciu już zrozumiałam, że jesteś dzisiaj zajęta. Najwyżej spędzimy razem dzień przy kolejnej okazji.
-Dziękuję, że mnie rozumiesz.-Powiedziałam po czym pocałowałam ją w policzek.-Ja już muszę iść mamo.
-Dobrze. Trzymaj się.
Musiałam się teraz trochę pośpieszyć, bo już i tak jestem spóźniona. Na szczęście miałam akurat autobus, w który wsiadłam. Jestem zbyt leniwa na zrobienie sobie prawo jazdy, więc muszę korzystać z komunikacji miejskiej. Na miejscu byłam po kilku minutach. Na szczęście Jade czekała na mnie w umówionym wcześniej miejscu i nie poszła sobie.
-Jade! Hej sorki za spóźnienie.
-Cześć Lucy przecież wiesz, że nic się nie stało, a teraz chodź, bo nie mogę się już doczekać.
-Hehe jak zwykle zresztą.
-Oj już nie marudź sama wiesz jak uwielbiam zakupy.
Obeszłyśmy chyba wszystkie sklepy i zeszło nam jakieś 4 godziny. Po wszystkim postanowiłyśmy wybrać się do Starbucks. Tego mi było trzeba. Pyszna kawa i Pyyyyszna ciasto.
-Lucy jak sądzisz w naszej nowej klasie się odnajdziemy?
-Szczerze?
-No raczej.
-Nie mam pojęcia. W sumie mam taką nadzieję, ale jeszcze nie wiemy nawet z kim jesteśmy w klasie, a to dużo zmienia.
-No w sumie masz rację.-Zgodziła się ze mną.-Lucy czy to czasem nie jest twój tata?-Szybko dodała.
Spojrzałam w kierunku jaki mi wskazała Jade. Tak to był on wchodził za rękę z jakąś kobietą do restauracji naprzeciwko.
-Tak to on, ale jak on może!-Krzyknęłam, a wszyscy dookoła spojrzeli się na mnie. Byłam strasznie zła i szybko wybiegłam z lokalu, aby wejść do restauracji, w której znajdował się mój ojciec.
-Nie no ja po prostu nie wierzę!-Ciągle krzyczałam.
-Spokojnie Lucy.-Jade ciągle próbowała mnie uspokoić, ale w tym momencie nie mogłam.
Podbiegłam do stolika przy którym siedział mój tato z jakąś babą.
-Jak możesz! Jak możesz zdradzać mamę!? -Wykrzyczałam mu prosto w twarz.
-Lucy kochanie uspokój się ja ci wszystko wytłumaczę.
-Nie chcę twoich tłumaczeń tylko powiedz jak długo to trwa!
-Lucy posłuchaj przyszedłem tutaj w sprawach biznesowych. -Tak on jeszcze śmie się tłumaczyć...
-Teraz tak to się nazywa?! Sprawy biznesowe no pewnie.
-Tak mam tutaj spotkanie z dyrektorką firmy, z którą chcę współpracować.
-Z nią czy z firmą?
-Z firmą! Lucy natychmiast się uspokój i stąd idź!
-Ohh dobra już idę oczywiście no to ten ja przepraszam.
Wyszłam z lokalu, lecz przypomniało mi się coś jeszcze, przecież oni szli razem za rękę, ale nie chciałam się już cofać. Później z nim porozmawiam.
-Widzisz Lucy to tylko zwykłe nieporozumienie. -Powiedziała Jade i mnie przytuliła.
-Tak? Więc jak wytłumaczysz to, że szli razem za rękę?
-No tak. O tym zapomniałam.
-Dobra ja już będę wracać do domu już po 18:00, a nie chcę być późno w domu.
-Dobrze Lucy to na razie. -Powiedziała Jade i mnie przytuliła.
-Dobrze pa! -Powiedziałam i skierowałam się w kierunku przystanku autobusowego. Na moje nieszczęście zaczął padać deszcz, lecz co ja mogłam się innego spodziewać.
Tak się złożyło, że mój autobus będzie dopiero za 30 minut więc w domu będę po 19:00. Lepiej sobie tego nie mogłam wymyślić. I tak jak się spodziewać mogłam w domu byłam dopiero o 20:00, bo stałam w korku. Weszłam do domu, a tam cisza. Zajrzałam do kuchni, a tam zobaczyłam tylko zimne naleśniki, które zapewne były na obiadokolację. Mogę się założyć, że mojej mamie jest strasznie przykro. Znalazłam ją dopiero w salonie. Oglądała jakąś denna telenowelę.
-Mamo?
-O wróciłaś? Zrobiłam ci naleśniki, ale już pewnie dawno wystygły.
-Wiem widziałam. Przepraszam, że tak długo, ale za pewnie nie będzie ci się chciało słuchać co przeżyłam.
-Dobrze Lucy nie musisz się tłumaczyć lepiej powiedz czy zakupy ci się udały?
-Tak kupiłam sobie sporo rzeczy. Kiedyś jeżeli będziesz chciała możemy się przejść razem.
-Tak naprawdę byś chciała? Tak się cieszę. Niestety na razie mam masę pracy, ale za tydzień, albo dwa może się wybierzemy.
-To super! -Krzyknęłam i przytuliłam mamę.
-Dobrze córciu ja już idę spać, bo chciałabym się wyspać, a u mnie z tym jest wielki problem.
-Heh oki mamo. Dobranoc!
-Dobranoc córciu.
Mama poszła, a ja zostałam taka głodna, ale to zaraz najwyżej sobie coś zrobię. Teraz muszę iść zanieść te wszystkie bo co jak co ale te wielkie 5 toreb w salonie trochę przeszkadza. Kiedy doszłam do mojego pokoju weszłam do garderoby i zaczęłam wszystkie rzeczy tam układać i nie powiem bo zleciała mi na tym jakaś godzinka. Zeszłam na dół w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia i picia. Kiedy się najadłam pomyślałam, że poczekam za ojcem żeby to wszystko wyjaśnić sobie jeszcze dzisiaj, bo zapewne jutro rano już go nie będzie. Postanowiłam pooglądać sobie telewizję, ale skończyło się na ty, że zasnęłam. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk otwierającego się zamka w drzwiach...
____________________________________________________________________
 
Szczerze uważam, że nie jest taki zły ten pierwszy rozdział. No ale każdy ma inny gust. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Do zobaczenia

Informacja

Chcę was poinformować, że dodałam bohaterów opowiadania i prolog. Wszystko możecie znaleźć w zakładkach powyżej. Życzę miłego czytania i do zobaczenia wkrótce! ;))

Witajcie!

Witam was wszystkich na moim nowym blogu, na którym będę zamieszczała opowiadanie. Wszystkiego o nim dowiecie się niedługo. ;))
Mam nadzieję, że będziecie je czytać i wam się spodoba.
Do zobaczenia wkrótce! ;))